Dużo można by powiedzieć na temat Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. Okoliczności związane z kowidem, tragiczna sytuacja w której postawiona została chociażby nasza zawodniczka w łyżwiarstwie szybkim, Natalia Maliszewska nakazuje zastanowić się, czy ta impreza w ogóle powinna się odbyć,. Moim prywatnym zdaniem jak najbardziej NIE i to z rozlicznych powodów. Nie zmienia to jednak faktu, że na całe nasze szczęście mieliśmy sposobność obserwować na torze lodowym w Yanquing rywalizację polskich saneczkarzy. Wprawdzie tekst ten piszę dzień po powrocie naszych zawodników do Polski, natomiast na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że dzielnie walczyłem na zawodach weteranów w Oberhofie o których napiszę osobny wpis 🙂
Sędzia Gradzik z koleżankami: „My nie chcemy zadzierać z Chinami”
Wydał dwoje ludzi na pastwę tyranii Ciekawe, jak sypia nocami
Tyle myśli po głowie się tłucze
Może w życiu się jeszcze czegoś nauczę
Czego nie zobaczę, tego nie pojmę
Dni gniewne czy dni spokojne
Kazimierz Staszewski, utwór: „O, kuchwa” z albumu „12 Groszy”
Zacznijmy jednak od samego obiektu. Tor zbudowany przez komunistyczny reżim z wielkim rozmachem. Obecnie najdroższy w budowie obiekt na świecie i jednocześnie jeden z najdłuższych. Z zawodniczego punktu widzenia charakteryzuje się kilkoma bardzo unikatowymi właściwościami. Przede wszystkim kreizel o kącie nieco większym niż 360 stopni – najdłuższy wiraż na świecie. Kilka względnie stromych podjazdów zlokalizowanych w różnych miejscach toru, w tym niesławna prosta łamana w lewo i pod górę zlokalizowana tuż przed ostatnim wirażem, miejsce problematyczne dla wielu zawodników, zwłaszcza w konkursie kobiet.
Oglądając filmy POV z przejazdu skeletonowego odniosłem nieodparte wrażenie, że podobnież jak chociażby obiekt w Korei jest to tor innej generacji niż Winterberg, Sigulda o Altenbergu nie wspominając. Nie wydał mi się on jakoś przesadnie trudny, chodź pierwsze dwa wiraże wymagają podjechania prawie pod same nakrywki, a te unikatowe fragmenty na pewno wymagają solidnego objeżdzenia obiektu.
No ale my tu przecież mamy o sankach 😉 Na Igrzyska pojechała reprezentacja w składzie Mateusz Sochowicz, Klaudia Domaradzka oraz nasz sankowy towar eksportowy czyli dwójka Kuba Kowalewski / Wojtek Chmielewski.
Kandydatem do reprezentowania nas w konkurencji jedynek męskich był też Kacper Tarnawski, który wywalczył kwalifikację. Szczerze powiedziawszy sam nie wiem kogo chciałbym widzieć bardziej w Chinach – najchętniej widziałbym obydwu. Zarówno Kacpra jak i Mateusza spotkałem kilkukrotnie na różnych torach. Kacpra Tarnawskiego próbowałem kiedyś uczyć ground handlingu paralotnią (niestety wiatr okazał się za silny). Jest to niesamowicie pozytywny i pogodny człowiek. Sam chciałbym mieć takie nastawienie jak On. Ostatecznie pojechał jednak „Mewa”

Mateusz Sochowicz to zaś terminator. Człowiek twardy i niezłomny. Wystarczy przypomnieć jego wyczyn z roku 2018, kiedy po zgubieniu szyby od kasku zjechał bez zastanowienia w konkursie jedynek męskich. Do tego okropny wypadek zaraz na początku sezonu 2021/22 podczas próby przed olimpijskiej. Przypomnijmy wszystkim, którym ta informacja uciekła. Na skutek rażącego zaniedbania obsługi toru w Yanquing nasz zawodnik zderzył się z zamkniętą odgrodą, zakrywającą tor w poprzek na odcinku pomiędzy drugim a trzecim wirażem. Mateusz odniósł poważne obrażenia, chodź nie były one na szczęście tak obszerne jak się początkowo wydawało. Nie zmienia to jednak faktu, że Mewa musiał wykonać wręcz nadludzką pracę aby przy pomocy brygady lekarzy i fizjoterapeutów „naprawić siebie” na czas.
Osobną kwestią jest psychika. Mewa wspominał kilkukrotnie, że przed pierwszymi treningami podczas ZIO miał „gorąco”. Nieskromnie przyznam, że rozumiem ten problem, jak chyba mało kto. Od początku mojej kariery paralotniowej musiałem się mierzyć z mniejszymi, bądź większymi kryzysami psychiki i jednak ciągłym stresem. Nie mówiąc już o tym, co dzieje się w mojej głowie tuż przed startem na skeletonie.
Dlatego podsumowując jeszcze raz: Wielki respekt Mewa
Mateusz ostatecznie zajął 25 miejsce w konkursie jedynek męskich ze stratą 5.390 sekundy za najlepszym po trzech ślizgach. Biorąc pod uwagę, że w momencie przyjazdu do Chin miał w sezonie oddane niewiele więcej ślizgów niż ja (!!!!!!), tym bardziej świadczy to o jego klasie.
Nie bez powodu obrazkiem wyróżniającym ten wpis jest stop klatka z pierwszej części Terminatora :) Ma ona zresztą pewien smaczek typowo programistyczny. Koledzy z branży chyba od razu zauważyli o co chodzi. Tak, to jest listing kodu źródłowego wyciągnięty z prawdziwego, działającego oprogramowania komputera Apple II :)

W konkursie jedynek reprezentowała nasz kraj Klaudia Domaradzka. Był to jej debiut w ZIO i należy jej w związku z tym dużo wybaczyć. Jest ona doświadczona, jeździ od wielu lat co nie zmienia faktu, że start w imprezie sportowej najwyższej wagi, jakimi wciąż są Igrzyska Olimpijskie jest dużym przywilejem ale i obciążeniem dla głowy. Nie ustrzegła się ona kilku błędów, lecz trzeba przyznać, że w konkursie kobiet wiele Pań miało spore problemy z tymi samymi fragmentami toru.
Nie można tych pomyłek traktować jako klasyfikatora dzielącego na zawodniczki bardzo doświadczone i te mało doświadczone. Wszystkie osoby startujące na ZIO są to najlepsi z najlepszych. Z tej grupy trzeba po prostu wybrać tych absolutnie wybitnych.
Klaudia zakończyła rywalizację na 27 miejscu ze stratą łączną 6.082, nie kwalifikując się do czwartego ślizgu, podobnież jak Mateusz Sochowicz.
Klaudię poznałem w zasadzie przy tej samej okazji co Kacpra Tarnawskiego. Na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Sportach Zimowych w Krynicy, w lutym 2018 kiedy to stawiałem moje pierwsze kroki na sankach 🙂
Dwójka Kuba Kowalewski / Wojtek Chmielewski to nasz sankowy towar eksportowy. Ich przejazdy oglądałem z niemałą ekscytacją. W zasadzie czułem się tak, jak gdybym to ja tam jechał po tym torze [ale na skeletonie oczywiście 😉 ]. Chłopaki wykonali bardzo dobry ślizg, chodź do 'mitycznego 8 miejsca dającego stypendium sportowe’ zabrakło im kilkudziesięciu milisekund. Należy im się jednak naprawdę wielki szacunek. Dwójki są najtrudniejszą konkurencją i tak trudnego saneczkarstwa. O ile już jedynkę jest bardzo ciężko ujarzmić podczas jazdy, dwójka to już zupełnie inna klasa. Dużo większa masa, dużo wyżej położony środek ciężkości co powoduje większą tendencję do wywrotek. Do tego sterownie rozdzielone na dwóch saneczkarzy. Czapki z głów Panowie!

Na deser została sztafeta. Kiedy ja mierzyłem się z Jugendstartem w Oberhofie [ również oczywiście na skeletonie 🙂 ] nasi reprezentanci startowali w Sztafecie, w zasadzie najbardziej widowiskowej konkurencji z wszystkich sportów ślizgowych. Dlaczego? Otóż w typowych konkurencjach liczy się przede wszystkim start, czy też surowa umiejętność jazdy zawodnika. Sprzęt odgrywa również ważną rolę ale całościowo mówimy tutaj o tym co zawodnik reprezentuje w pojedynkę.
Sztafeta dokłada tutaj kilka kolejnych smaczków. Przede wszystkim czas reakcji na otwarcie bramki (bo naturalnie kolejny zawodnik może tylko przypuszczać gdzie obecnie jest jego partner) oraz naturalnie umiejętność uderzenia w „Relay Pad”. Tak, oczywiście zdarza się czasami, że zawodnik z różnych powodów dojedzie do mety ale nie trafi w ten pad, przez co cała sztafeta jest z automatu zdyskwalifikowana. Tak samo dzieje się, w przypadku DNF czyli nie dojechania do mety w ogóle.
Nasza załoga spisała się najlepiej jak mogła. Zajęła 8 miejsce, czyli najwyższe wśród krajów nie posiadających swojego obiektu. To ósme miejsce daje jeszcze coś jednego. Finansowanie, a dokładniej stypendium sportowe. O tym dlaczego jest to takie ważne i jakie są zasady finansowania sportu wyczynowego może przy innej okazji.

Sztafeta osiągnęła wszystko co mogła i wszystko co powinna osiągnąć! Chyba nikt nie marzył o tym aby prześcignąć kraje posiadające swoje własne obiekty. Zwłaszcza prześcignąć Niemcy, którzy w sportach ślizgowych po prostu rozwalili tą olimpiadę zdobywając złoto we wszystkim co się da. Komplet złotych medali we wszystkich konkrencjach sankowych, komplet złotych medali w skeletonie. Czekamy co będzie w bobslejach. Ale czego innego oczekiwać od kraju, który ma cztery tory sztucznie mrożone, dwa fiberglasowe na sankorolki oraz kilka starych, betonowych również używanych do sankorolek?