Podsumowanie sezonu 2022/23

Share

Jak by na ten temat nie spojrzeć, sezon zimowy 2022/23 w zasadzie dobiegł końca. W momencie kiedy zaczynam pisać ten wpis, nasz zespół w sile kilku osób uczestniczy w szkółce IBSF na torze w La Plagne (kiedy zakończę i opublikuję tę notkę będą pewnie dawno po). Oczywiście z punktu widzenia moich zimowych akcji górskich w Tatrach sezon jeszcze potrwa, tym nie mniej możemy zabrać się za podsumowanie tego, co działo się z Polskich bobslejach, skeletonie i sankach w ostatnich kilku miesiącach.

Jeżeli już jesteśmy przy mnie, to krótko podsumujmy co tam się ciekawego działo. W zasadzie poza dwoma zgrupowaniami na torze w Siguldzie nie działo się nic. Veteranenrennen w Oberhofie zostało w tym roku odwołane, z przyczyn niezależnych od organizatora. W pucharze Europy w Igls nie wziąłem udziału, gdyż w tym czasie odbywały się szczęśliwe dla nas zawody w Winterbergu. Wprawdzie do Igls pojechał Wład Polywacz ale on startował tam w ICC – w pucharze interkontynentalnym. Nie miałby czasu mi w ogóle pomóc.

Tak! A i owszem – sankach. Luge.pl już dawno zdryfowało raczej zdecydowanie w stronę sportów IBSF i z sankami ma raczej niewiele wspólnego, oprócz nazwy. Wynika to jednak z czystego pragmatyzmu i moich preferencji / możliwości co do uprawianych dyscyplin sportu. W minionym sezonie miało jednak miejsce pewne wydarzenie, które skłoniło mnie do pewnej dygresji, którą podzielę się na samym końcu.

Będzie też kilka wtrąceń i komentarzy ze sportem nie związanych. Powoli zaczynam traktować luge.pl jako nie tylko stronę o sportach ślizgowych ale również jako coś w rodzaju bloga.

Zacznijmy jednak pewną retrospektywą, jeszcze z końca 2020 roku. Można powiedzieć, że dla naszych dyscyplin była to kompletnie inna epoka niż teraz. Trener Olek Polewacz był zatrudniony formalnie jako trener skeletonu a nie bobosleji, które to zresztą w praktyce nie istniały. Tzn. nie mówię tego aby krytykować ówczesnych zawodników, można by jednak mieć duże zastrzeżenia do ówczesnej kadry trenerskiej tej dyscypliny. Powiedzieć, że nie mieliśmy wtedy dobrej prasy, to jakby nie powiedzieć nic.

Hejt lał się absurdalnym wręcz strumieniem, głównie przez nieaktywny teraz profil Twitterowy nazwany >>Bobslejowa Ferajna<<. W jakiś sposób udało mu się pozyskać do współpracy kreta, który wynosił z PZBiS i kadry bobslejowej informację, które w inny sposób nie mogły się wydostać na światło dzienne. Warto przyznać, że zdarzały się przypadki, gdy o pewnych zdarzeniach dowiadywaliśmy się w pierwszej kolejności z Internetu. Do tego tzw. >>radosna twórczość<< ówczesnego sekretarza Kamila Skwarczyńskiego i mamy gotowy przepis na tragedię.

Nota bene wspomniana kiepska prasa, oraz inne medialne kontrowersję są jednym z kilku powodów pisania tego bloga pod pseudonimem, a na pewno nie pisania mojego imienia i nazwiska wprost. Na szczęście algorytmu lewicowych korporacji słabo radzą sobie (puki co) z indeksowaniem treści zdjęć, stąd mogę wrzucić zdjęcie tablicy wyników, bądź wydruku z chronometrażu. Nie chciałbym jednak aby google wiązało moje Imie i Nazwisko z tą stroną.

Im mniej moja rodzina i dalsi znajomi o mnie wiedzą, tym lepiej.

Kolejny sezon zimowy 2021/22 zakończył się prawie wspomnianą tragedią i rozsypaniem się czegoś, co nawet nie zdążyło powstać. W jakiś sposób, którego szczegółów nie znam (i nie chcę znać) pewnym osobom udało się skłonić trenera Olka Polewacza do pozostania w zespole i pomimo fatalnej sytuacji na linii Zawodnicy + Trenerzy <=> Związek <=> Ministerstwo Sportu ciągnąć temat dalej.

Nie chcę umniejszać ogromnego wkładu pracy Bartka Sienkiewicza, Radka, Aleksa, czy Lindy. Gdyby jednak nie nadludzki wysiłek Olega i jego dalece posunięta odporność oraz ustępstwa w sezonie 2021/22 nie mielibyśmy nic, a mój skeleton służył by wyłącznie jako dekoracja w mieszkaniu.

Przejdźmy jednak do konkretów. Zanim zaczniemy zapraszam do zaciągnięcia mojej tabelki w exelu z wynikami kadry bobsleji w ubiegłym sezonie. Zestawienie powinno być w miarę bezbłędne, chodź nie gwarantuje, że gdzieś nie wkradł się błąd.

Sezon przygotowawczy

Pominąwszy zgrupowania ogólnorozwojowe w Cetniewie zaczęliśmy w Siguldzie, w październiku 2022 z czego zresztą powstał wpis na blogu. Gdyby ktoś przez przypadek przegapił to zamieszczam poniżej

Pierwsze zgrupowanie torowe w sezonie jest zawsze nieco inne od pozostałych. Pierwsze kilka dni, to czas na dopasowanie i zestrojenie sprzętu. Sprawdzenie w praktyce jego stanu technicznego, oraz przede wszystkim wznowienie. Z bobsjelami i skeletonem jest bowiem trochę inaczej niż z jazdą na rowerze. Może nie da się tego całkowicie zapomnieć, ale wskakując na dechę po półrocznej, 9 miesięcznej przerwie nie jeździ się z taką pewnością jak pod koniec sezonu. Można też po prostu zapomnieć pewne dość istotne detale.

Nawet topowi zawodnicy jak bracia Dukurs zaczynają jazdę w sezonie z niższych startów, ze startu damskiego a dopiero po kilku ślizgach idą na top.

Lillehammer

Po około 2 tygodniach cały zespół (za wyjątkiem mnie, bo ja byłem wtedy zajęty penetracją jaskiń) wyruszył w promowo – samochodową eskapadę na tor do miejscowości Lilehammer w Norwegii. Lilehammer można przetłumaczyć dosłownie jako mały młotek, młoteczek. Podróż z Siguldy tamże przebiegła z gracją tarcia dupą o nieheblowana deskę i nie jeden młotek był w tej drodze potrzebny.

Początek zgrupowania w Lile można by potraktować jako przygotowanie do sezonu, lecz przede wszystkim do pierwszych zawodów. Nasz zespół zajął tam odpowiednio:

  • Monobob: Linda Weiszewski 15 oraz 11 miejsce. Julia Słupecka 11 oraz 10 miejsce
  • Dwójki męskie: Aleks / Seweryn: 19 i 15 miejsce. Radek / Bartek: 26 oraz 25 miejsce.

Najważniejszym wydarzeniem z Lillehammer był jednak pierwszy, bo bardzo długiej przerwie występ naszej czwórki w Pucharze Europy. Radek Sobczyk (Pilot dowódca), Konrad Nikodemczuk, Filip Kordasiewicz, Seweryn Sosna. Nasza czwórka może i nie zajęła wysokiej lokaty ale w końcu pokazała, że odejście zespołu Mateusza Lutego nie oznacza całkowity upadek tej dyscypliny w Polsce.

Altenberg

Kolejnym przystankiem w tournee był Altenberg. Najtrudniejszy tor sztucznie mrożony na świecie. Co ważniejsze, w odróżnieniu od Whistler gdzie >>tak jakoś wyszło<< albo >>najlepszym środowiskiem testowym jest środowisko produkcyjne klienta<< ten obiekt był od początku projektowany i budowany tak aby był wymagający. Polecam oglądnąć reportaż poniżej, są dostępne automatycznie generowane napisy z tłumaczeniem na Angielski. Może nie najlepsze, ale da się zrozumieć.

Wyniki naszego zespołu w PE to

  • Monobob: Linda miejsce 8, Julia miejsce 10 i 11
  • Dwójki męskie: Aleks / Seweryn miejsce 20 i 19, Radek i Bartek miejsce 13 i 16

Pomimo dużych trudności technicznych tor okazał się pomyślny dla wszystkich zawodników. W dwójkach męskich w Lille startowało 30 załóg a w Altenbergu 21. W przypadku dwójki Radek & Bartek daje to 86% stawki w Lille oraz 61% stawki w Altenbergu. Dla Aleksa Boronia i Seweryna Sosny odpowiednio 50% w Lilehammer oraz 90% w Altenbergu. Należy tu jednak wziąć również pod uwagę bardzo dużą różnicę w trudności pomiędzy torami. Lilehammer jest jednym z łatwiejszych torów, tylko nieco trudniejszy niż Igls. W Altenbergu, z tym doświadczeniem i ilością oddanych ślizgów wyniki są wręcz fenomenalne. Na obiekcie, gdzie już dojechanie do mety z topu można sobie przypisać jako nie lada wyczyn.

Innsbruck Igls

Kolejnym przystankiem w sezonie pucharu Europy było Igls. Przy tej okazji warto wspomnieć, że w tamtym momencie większość zespołu była już prawie 2 miesiące w trasie i od dwóch miesięcy nie była w domu, nie widziała rodzin itp.

Innsbruck Igls jest najłatwiejszym torem na świecie. Jego łatwość jest jednak dużym utrudnieniem. Jeżeli wiraże nie stanowią takiego przesiewu jak na innych obiektach, to przesiew robi się przy udziale załóg i ich nawet najdrobniejszych błędów.

W wynikach z Innsbrucka warto w szczególności zwrócić uwagę na nasze Panie, w szczególności na Lindę Weiszewski, która od tego momentu zaczęła naprawdę błyszczeć.

W konkurencji dwójek damskich zajęła wraz z Mariką 7 miejsce na 20 startujących w Pucharze Europy załóg — 35% stawki. Podobnie dobre miejsce Linda zajęła w konkurencji monobob, odpowiednio 14 oraz 7 miejsce, na 21 startujących zawodniczek (zgłoszonych było 24 ale trzy nie stawiły się na starcie).

Z obowiązku warto wspomnieć, ze w Igls wystartowała również nasza czwórka, pod dowództwem Radka Sobczyka. Zajęła ona odpowiednio 18 oraz 15 miejsce.

Druga Sigulda

Jak wspomniałem już w innym wpisie, po zawodach w Igls wpadło nam drugie zgrupowanie w Siguldzie, w którym i ja wziąłem udział. Nie będę tutaj pisał obszernych sprawozdań, gdyż zrobiłem to w osobnym wpisie. Warto tu tylko wspomnieć, że było to trening zorganizowany przed okresem świątecznym i jednym z jego celów był odpoczynek po kilku miesiącach tournee po Pucharze Europy. Zrobienie kilkunastu ślizgów w wyluzowanej atmosferze, nie obciążonej koniecznością rywalizacji w zawodach.

Winterberg – Junior World Championships U23

Teraz przechodzimy do momentu w którym zabawa w sezonie 2022/23 się tak naprawdę rozkręciła. Do pucharu Europy Juniorów w Winterbergu, w styczniu 2023.

Aleks Boroń i Seweryn Sosna zostali tam vice-mistrzami świata w kategorii do 23 lat (na 5 sklasyfikowanych załóg) oraz 8 miejsce na 15 załóg w w kategorii łącznej. Radek Sobczyk z Bartkiem Sienkiewiczem zajęli 13 miejsce, przy czym nie byli klasyfikowani w kategorii U23 ze względu na wiek.

Tu warto zwrócić uwagę na rewelacyjny drugi ślizg Aleksa i Seweryna. Zaledwie 20 milisekund za pierwszym zawodnikiem w stawce!!

Czy Bobslejowa Ferajna spodziewała się takich wyników rok temu? A może Ferajna ma coś wesołego do powiedzenia?

Sigulda oraz St Moritz

Dwa kolejne przystanki w sezonie opiszę jednym wpisem. Po Winterbergu kadra znowu udała się do Siguldy, już po raz trzeci w sezonie. Tam, w dniach 20 oraz 21 stycznia 2023 dwójka Julia Słupecka / Marika Zandecka zajęła trzecie, ostatnie miejsce w Pucharze Europy. Linda z Kaśką Turewicz nie startowała w ogóle. Dwójka Aleks Boroń / Seweryn Sosna zajęła 10 oraz 9 miejsce.

Po tych zawodach część zespołu wróciła do domów do Polski, reszta pojechała prawie >>na strzała<< z Siguldy do Szwajcarskiego St Moritz.

W miejscu, w którym narodziły się nasze dyscypliny odbyły się koronne zawody każdego sezonu. Mistrzostwa Świata. Tu nasz zespół miał sposobność rywalizacji z absolutnie najlepszymi na świecie. Wprawdzie wyjazd i udział w tej imprezie był absurdalnie drogi, najdroższy z całego sezonu (nawet w porównaniu do Lilehammer), lecz widok Aleksa Boronia startującego wraz z Sewerynem tuż obok Francesco Friedricha był wart tej ceny. Przygotowuje również nasz zespół do tego, co najprawdopodobniej czeka ich już w przyszłym sezonie. Do startów w pucharze świata.

Winterberg – Junior European Chamionschips – Creme de la Creme

Przechodzimy do momentu, który stanowi zwieńczenie wysiłków ponoszonych przez naszą kadrę w minionym już zespole. Stanowi również niejaki hołd złożony absurdalnemu wysiłkowi i ogromnej ilości wyrzeczeń, jakie nasz trener Oleg Polywacz musiał znieść przez te łącznie dwa sezony. Przypomnę po wtóre. Końcówka 2021 roku i początek 2022 był tak masakryczny, że aby cokolwiek dowiedzieć się od trenera musiałem uzgadniać to z jego synem, Władem, który doraźnie pełnił obowiązki jego osobistego sekretarza. Trener nie miał bowiem czasu i energii na samodzielne odbieranie telefonu.

Cóż by tu powiedzieć o występach naszego zespołu. Myślę, że poniższa fotografia dużo tłumaczy.

Do ogromnych sukcesów z Mistrzostw Świata Juniorów można doliczyć :

  1. Trzecie miejsce Lindy Weiszewski w Mistrzostwach Europy Juniorów
  2. Trzecie miejsce Lindy Weiszewski w Pucharze Europy
  3. Drugie miejsce i wicemistrzostwo Europy Juniorów zarazem w wykonaniu dwójki Aleks Boroń – pilot dowódca oraz Bartek Sienkiewicz.

Czy trzeba tu pisać coś jeszcze?

Aleksy pokazał tutaj wielką klasę. Ustępując zaledwie 410 milisekund w pierwszym ślizgu i zaledwie 60 milisekund w drugim. W przypadku wtórej próby można mówić w zasadzie o różnicach sprzętowych, a nie o gorszej dyspozycji naszej dwójki w porównaniu do Niemców. Nie mając do dyspozycji sprzętu FES, którym dysponują gospodarze, co więcej będąc wyraźnie dyskryminowani w dostępie do toru przez tych samych gospodarzy osiągnęliśmy coś, co jeszcze dwa lata temu wydawało się snem.

Co dalej?

Po sukcesach w sezonie 2022/23 zasadnym jest zadanie pytania 'co dalej’. Emocję już opadły, kadra wróciła z szkółki IBSF w La Plagne i czas wziąć się do pracy. Niestety naiwnością by było wierzyć, że po Winterbergu i sukcesach w MŚ i ME Juniorów ktoś rozwinie czerwony dywan, posypie kwiatkami i wręczy milion euro w gotówce. Nigdzie nie widać długiej kolejki bogatych sponsorów pragnących ozdobić nadwozie boba swoim logiem. Nie ma i nikt nie sądzi, że się takowi pojawia. Sporty ślizgowe są i jeszcze długo będą bardziej ciekawostką, podobną raczej do Jaskini Wpierdolu. Ludzie będą patrzyli z boku, większość powie, że to głupie, niebezpiecznie i że oni nigdy by czegoś takiego nie zrobili.

Można skupić się tutaj nad sensem życia. Sporty ślizgowe (w moim przypadku Skeleton) są niesamowitą przygodą i świetną zabawą (tak wiem, to słowo jest tu bardzo nie na miejscu). Są tacy jak ja, którzy czerpią niesamowitą przyjemność z jazdy z absurdalną prędkością po lodzie i skrobaniu go gardą kasku. Są tacy jak ja, którzy uwielbiają dawać sobie niesamowity wycisk fizyczny i psychiczne cierpienie w ciasnych jaskiniach.

Są jednak w naszym zespole tacy, którzy właśnie wypełnili minima i uzyskali nominację IBSF do udziału w Pucharze Świata w przyszłym sezonie. Niestety nie oznacza to automatycznie, że wszystkich z nas zobaczymy za rok w PŚ. Jedną rzeczą jest bowiem uzyskanie odpowiedniej ilości punktów w klasyfikacji generalnej, a drugą rzeczą są limity wynikające z regulaminu sportowego.

Dokładnie tłumaczenie zasad IBSF wykracza poza zakres tego felietonu, jak również przekracza mój obecny stan wiedzy. Musiałbym się najpierw sam zdoktoryzować z zapisów Sport Code. W skrócie rzecz ujmując wygląda to tak, jak na poniższym cytacie

World Cup

The quotas for participation are determined as follows:

Men: Nations with 3 teams in the Top 25: 3 starting places

Nations with 2 teams in the Top 50: 2 starting places

Nations with 1 team in the Top 55: 1 starting place

Women: Nations with 3 teams in the Top 25: 3 starting places

Nations with 2 teams in the Top 35: 2 starting places

Nations with 1 team in the Top 40: 1 starting place

National Federations may enter up to two additional 4-man teams if they are driven by

female pilots.

Oznacza to, że w zasadzie każdy z reprezentacji kraju może mieć minima na Puchar Świata ale jeżeli nacja ma przydział na tylko jedno miejsce startowe, to musi już wewnętrznie ustalić kto ze stawki jedzie na zawody. Do tego przyznam szczerze, że sam nie sprawdziłem aktualnych rankingów IBSF i sam nie wiem kto z naszego zespołu ma, a kto nie ma nominacji.

Co dalej ze mną?

Tego nie wiem. Jak zwykle ciężko powiedzieć. Puki co intensywnie pracuję nad poprawieniem swojej siły, zwłaszcza poprawieniem siły >> u góry << . Oczywiście w moim przypadku słowo 'intensywnie’ oznacza trzy treningi na siłowni w tygodniu. Na halę lekkoatletyczną nie mam już czasu a na treningi na otwartym tartanie nie ma jeszcze odpowiedniej pogody. Czas to pojęcie u mnie tak samo względne, jak w teorii względności. Obecnie nie ma u mnie czegoś takiego jak wolny czas. Pracuję w trybie ciągłym i kwestia otwartą pozostaje jedynie uszeregowanie priorytetów a raczej ustawienie rzeczy w kolejce. Dzisiaj zajmuje się projektem X, dlatego muszę przerwać projekt Y. Jutro idę na trening na siłownie, co oznacza że łącznie poświęcę na pracę np 3 godziny mniej niż normalnie. Do tego oczywiście praca dla >>głównego klienta B2B z Niemiec<<, która jest najwyższym priorytetem.

Mam obecnie 32 lata i kredyt mieszkaniowy na karku. Idą niepewne czasy i moim pierwszym celem jest jak najszybsze spłacenie tego kredytu, albo co najmniej zredukowanie ilości pozostałego kapitału do spłaty do niewielkiej sumy, powiedzmy nie więcej niż 50 tysięcy PLN. Z powyższego wynika jasno moje główne motto

Kto nie pracuje, ten nie je

I tak, oczywiście zdaje sobie sprawę, że jest to Stachanowska myśl wchodząca w kanon Sowieckiej Ideologii, zbrukana krwią milionów ofiar tego systemu. Pokazuje jednak ona, że wyłącznym czynnikiem osiągnięcia cokolwiek w życiu osobistym, własnej sytuacji finansowej, czy sporcie jest praca i nic innego. Niejednokrotnie pisałem na łamach luge.pl, że nawet najlepsze predyspozycje i najlepszy sprzęt mają mierne znaczenie, jeżeli nie poświęci się odpowiednio dużo wysiłku aby go wykorzystać.

Sama praca, sam proces jest dla mnie nie mniej satysfakcjonujący niż cel.

W życiu osobistym również dużo się zmieniło, nie wiem tylko czy na dobre, czy na złe. Zdecydowanie zakończyłem w swoim życiu rozdział bycia społecznikiem. Nie jestem już członkiem żadnego zarządu, żadnego stowarzyszenia. Pozostało mi jedno stowarzyszenie jako członek aby korzystać ze startowiska, no i klub żeglarski. Nie uczestniczę jednak absolutnie w ich działalności jako takiej. Płacę składki i tyle. Nie chodzę na walne, nie uczestniczę w wyborach itp. To ciężki, bardzo ciężki temat ale coraz bardziej zaczyna mi przeszkadzać otaczająca mnie ludzka głupota. Nie ma też co ukrywać, że przez te wszystkie lata działalności społecznej spotkało mnie bardzo dużo nieprzyjemności, publicznie dyskredytowano mnie pomawiając fałszywie o różne rzeczy. Bardzo często musiałem działać wbrew własnym przekonaniom a mam to do siebie, że przywiązuje ekstremalną wagę do ludzkiej moralności i podejmowanych codziennie decyzji.

Nie da się ukryć, że najpierw korona pierdololo a potem wojna na Ukrainie, wzrost inflacji i niepewność o przyszłość zradykalizowała charaktery i pogłębiła i tak już duże podziały.

Rzygać mi się chce na widok grupy zawodników – paralotniarzy, którzy otwarcie deklarują się jako ateiści, otwarcie krytykują rząd PiS, jednak za garść petrodolarów od PKN Orlen latają z emblematami koncernu rządzącego przez znienawidzoną przez nich władzę i koncernu, który bezczelnie okrada mnie za każdym razem gdy tankuję samochód. Nie żeby ich nie było stać. W większości tą radosną gromadkę doskonale stać na udział w zawodach. Po co jednak wydawać swoje pieniądze, skoro można cudze. Taka to specyficzna przyzwoitość i moralność.

Są ludzie z którymi bardzo chętnie spędzam czas. Są ludzie z którymi współpracuję, bo nie mam innego wyjścia albo mi za to płacą. Są też ludzie, którzy maja absolutnie odmienne poglądy polityczne, religijne, moralność, styl bycia. Ekstremalnie lewicujące persony o nadmiarze źle skierowanej empatii, albo emeryci pobierający 13 i 14 emerytury itp. Z nimi nie mam zamiaru utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu, stąd tak wielu ludzi (paralotniarzy i krótkofalowców / radioamatorów głównie) usunąłem ostatnio z mojego życia. Bezapelacyjnie. Do samego końca, mojego bądź ich.

Dobra już się sprułem. Kilka osób pewnie już zamknęło przeglądarkę i nigdy tu już nie wróci. Spoko, mi to bez różnicy.

Wracając jednak na peryferia sportu. Na koniec relacji z październikowego zgrupowania w Siguldzie pojawiło się nawiązanie do Jaskini Wpierdolu, oraz z pozoru kompletnie nie mającej związku speleologii. Chciałbym tutaj szybciutko wyjaśnić i nawiązać co jest moim zdaniem nie tak z >>tym<< filmem Pateckiego, pod kątem wychowania dzieci i młodzieży, bez względu na czy nastawionym na sport czy nie. Pominę krzykliwy, nieco kiczowaty moim zdaniem montaż. Jestem przyzwyczajony do treści nieco bardziej poważnych i profesjonalnych, być może mam też za dużo lat i nie jestem w docelowej grupie odbiorców.

Problemem jest jednak niesamowite spłycanie problematyki i sprowadzanie speleo do przeciskania się przez zaciski dla zabawy. Oczywiście jest to super przeżycie ale speleo to dużo więcej, to poważna dyscyplina naukowa. Speleo to bezpieczna eksploracja cudów natury tworzonych przez setki tysięcy lat, które wymagają odpowiedniej troski i ochrony. Słowo klucz, bezpieczna eksploracja. Dziecko będące odbiorcą filmów Pateckiego, czy reszty ekipy nie jest w stanie zrozumieć, że to co widzi nie jest do końca prawdą. Że nie do końca tak to wyglądało, a poza kadrem miało miejsce dużo przygotowań do samej akcji jaskiniowej. Dziecko jest zbyt niedojrzałe, żeby zrozumieć, że nie powinno powtarzać. Dziecko może nie zdawać sobie sprawy, że w środku jaskini nie dość, że jest ciasno i ciemno to NIE działa ani nawigacja GPS ani telefon komórkowy. Dla niedojrzałego dziecka Patecki jest wzorem do naśladowania, pokazującym, że życie jest pasmem zabawy, imprez z kolegami, podróży, beztroski, pieniędzy biorących się nie wiadomo skąd. Dziecko nie ogarnie, że sukces a w zasadzie jakąkolwiek egzystencję na ludzkim poziomie można osiągnąć wyłącznie w jeden sposób: Przez pracę. Ale ciężka praca słabo sprzedaje się na Youtube.

Dziecko nie ogarnie, że relację międzyludzkie nie powinny wyglądać tak, jak sprzedają do Youtuberzy. Dziecko nie zrozumie, że to jak zachowuje się Nitrozyniak, Kuba Czarodziej, czy reszta patologii z YT, jest zachowaniem dysfunkcyjnym. Dla dziecka wchodzącego w świat sportu zderzeniem ze ścianą będzie, gdy okaże się jak dużym wysiłkiem jest sport. Gdy okaże się, że do osiągnięcia wyniku wymagana jest ścisła dieta, ciężki trening kilka razy w tygodniu, spędzanie czasu nie z kolegami ale na zgrupowaniach i w drodze na zawody. Dlatego właśnie nazwanie Skeletonu czy bobsleji fajną zabawą jest tak płytkie a w zasadzie obraźliwe dla zawodników. Fajnie wszystko wygląda na Youtube, tylko Yotube to nie jest prawdziwe życie. Dzieciakom lepiej ogląda się Nitrozyniaka, Czarodzieja, Pateckiego albo reszty >> Ekipy << niż kilku boomerów mówiących o bezpieczeństwie akcji jaskiniowych i współpracy w grupie. No bo przecież współpraca w grupie jest głupia.

Sanki

Prułem się i rozprułem się, to teraz czas na sport tytularny tej strony. Na sanki, chodź tu też nieco będę narzekał 😉 W tym roku, jak co roku odbyła się Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży w sportach zimowych. Konkurencje sankowe miały miejsce początkiem marca w….. Starym Smokovcu na Słowacji, a nie w Polsce 🙂 Nie w Polsce, gdyż obecnie nie mamy żadnego obiektu, który by w ogóle w jakikolwiek sposób przypominał tory sankowego. Jest „coś” w Krynicy Zdroju, co przypomina nieco tor i kiedyś nim nawet było. Niestety przy obecnym klimacie i ciepłych zimach nie ma mowy o jakimkolwiek wylodzeni tego typu obiektu.

To, co mają w dyspozycji Słowacy, to oczywiście również nie tor sankowy. To jedynie trenażer posiadający dwa wiraże i koniec.

Można powiedzieć, że w porównaniu do drewnianego „czegoś” w Krynicy Zdroju, to przełom niemalże kopernikański. Jednak wciąż nie jest to obiekt, na którym można dzieciakom pokazać jak ten sport wygląda naprawdę. Nie jest to miejsce na którym można prowadzić kwalifikację do jakiejkolwiek kadry, na jakiekolwiek zawody, gdyż jest to wyłącznie trenażer a nie prawdziwy tor.

Niestety z bólem trzeba przyznać, że od kiedy w ogóle interesuje się tymi sportami, czyli od 2017 roku ciągle słyszę różne zapewnienia o budowie toru. Raz w Krynicy Zdroju, raz w Dusznikach – Zdroju. Cały czas słychać zapewniania kłamliwych polityków. Cały czas słychać zapewnienia, że a to zmieniono Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, a to, że gmina kupiła jakąś działkę a to, że projektant zrobił to czy tamto. Problem w tym, że od 2017 na zapewnianiach się kończy i nigdzie nie widać żadnego wymiernego efektu tych deklaracji.

Oczywiście dla nas, tj. dla bobsleji i skeletonu brak toru w PL nie jest aż tak strasznym problemem. Jak widać po powyższym, nie mając toru na miejscu a nawet z celowo sabotowanym dostępie do toru w Winterbergu udało nam się uzyskać wielki sukces. Z sankami jest jednak dużo gorzej. Nie raz wspominałem tutaj, ze sanki w odróżnieniu od bosbsleja są niesamowicie trudnym sportem. Wymagają bardzo wielu lat treningu, aby w ogóle móc liczyć na dojeżdżanie do mety ze startu męskiego i uzyskiwanie przy tym sensownego wyniku. Bez obecności toru w Polsce nie mamy szans na przeskoczenie pewnego limitu.

Czy więc mamy w ogóle cień szansy na budowę obiektu? Moim zdaniem raczej zdecydowanie nie. Czas taniego pieniądza się skończył. W imię ratowania staruszków cały świat wyrzucił gospodarkę do ubikacji. Zerowe, lub ujemne stopy procentowe i pompowanie w gospodarkę ogromnej ilości pustego pieniądza doprowadziło do sytuacji, którą mamy obecnie. Przeinwestowane start-upy a ogólnie duża ilość w branży technologicznej zaczyna cięcia kosztów i zwolenia. Okazało się, że innowacyjna wirtualna rzeczywistość Facebooka nie sprawdza się w praktyce i jest zbędna. Twitter to spekulacyjna bańka niszczona przez ekscentryka. Branża szeroko pojętej reklamy i handlu na odległość przeżywa recesję związaną z zakończeniem korona pierdololo i wzrostem inflacji zmuszającej ludzi do oszczędności. Do tego sztucznie pompowane ceny paliw i nasza krajowa gospodarka zdewastowana latami rządów katolickiego socjalizmu. W 2015 moglibyśmy sobie pozwolić na tor na zasadzie: „A co tam, stać nas”. Obecnie jest to aboslutne nie i żadnego toru w Polsce w najbliższej, czy też dalszej przyszłości nie bedzie. Niestety.

You may also like...